wtorek, 25 czerwca 2013

Lea Elizabeth #4

Poprzednie:
#1 #2  #3
     Wiem, miałam tej nocy nie rozmyślać o śmierci.

     Mówisz, że idziesz już sapać. Przecież jesteś wampirem. Zresztą. Dobranoc.

     Bose stopy gładzą szorstką ceglaną ścianę. Zimno.

     Nade mną czyste niebo z tysiącami migoczących punkcików. Coraz więcej się ich zapala. Coraz więcej gaśnie ich pod moimi stopami. Gwiazdy. Latarenki. Dusze. Przemijanie. Czy tylko zmiana stanu?

     Myśli monotonnie przesuwają się przez umysł, mimo iż próbuje je całkowicie od siebie odgonić. Pustka jest słodkim stanem. Brak jakich kol wiek bodźców.

     Patrzę jednak tępo w te maleńkie plamki. Czy też kiedyś tak odejdę? Zauważone jedynie przez znużonego obserwatora. Całkiem przypadkiem. Przemijanie jest gorsze od śmierci. Tak samo w sobie. Po śmierci coś po tobie zostaje. Choćby kilka pożółkniętych fotografii. Przemijanie, nie ma chyba nic gorszego.

     Widzę piasek na ciemnej pustyni niesiony przez wiatr. Niszczy. Odchodzi. Nawet nikt się nad jego istnieniem nie zastanawia. Czas rozsypuje go na kolejne drobiny. Coraz bardziej liche. Przemija wraz z jego upływem. Na końcu pozostaje… co tak właściwie?

     Mijają godziny. Monotonne. Szare.

     Zdrętwiałe z zimna stopy zaczynają dawać o sobie znać. Próbuje cicho wtulić się w ciepło pokoju. Zsuwam się z okna. Szczęk tłuczonej porcelany. Kubek z mlekiem na parapecie?

     Przecierasz zaspane oczy. Widzę jak stoisz w drzwiach opierając się o odrapaną futrynę. Skąd wziąłeś się tu tak szybko?

     Ostre odłamki wbijają się w wyziębnięte ciało.

     Sekundy nagle urywają jakiekolwiek odruchy. Ból powoli dociera do świadomości. Ciepła dłoń? Ale skąd?

     Osuwam się. Bezsilność nad koleją istnienia bierze górę.

     Nie dotykaj mnie! Dlaczego nie słuchasz?

     Wiem… Tym razem nie mogę krzyczeć. Nie jesteś wampirem prawda? Nie wabi cię moja krew.

     Kim ja w ogóle jestem?

     Nieświadomy płacz rozbija nagle struny gniewu w drobny pył. Nie mogę dłużej. Wybacz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz