siadłam w kącie swego życia
nie ma okien nie ma drzwi
tylko cicho gra muzyka
mogę wreszcie znów oddychać
zrzucić maskę tęcz upiętych
i odsłonić bladą twarz
zdjąć przebranie normalności
i nareszcie przestać grać
jestem sama godzinami
ciągle trzymasz mnie za rękę
mija dzień za dniem w rozpaczy
ty nie widzisz nawet łez
chcę być z tobą być tak blisko
byś utulił ból w mym świecie
świecznik nadal stoi pusty
słońce stoi gdzieś w ogrodzie
już nie marzę gdyż nie mogę
płaczą usta płaczą dłonie
wszystko rani coraz bardziej
coraz mniej mnie we mnie samej
chcę czuć ciepło w twoim głosie
boję ludzi się w kaplicy
siedzę sama w tym pokoju ciągle sama
i wciąż czekam na twe dłonie
napisany: 06.11.2009 0:13 a.m.
Życiowe powiem. Bardzo życiowe. Doskonale wyrażasz swe uczucia i doznania. Często odczuwam podobnie.
OdpowiedzUsuńWielu ludzi mi przypisuje infantylizm i wyolbrzymianie wszystkiego, może coś w tym jest. Ten utwór pisałam w wieku jakichś 14 lat.
OdpowiedzUsuńWyolbrzymienia nie są złe ,aczkolwiek nie widzę ich tu. Przynajmniej nie przesadnie.
UsuńBardzo dobry tekst.
Hmm, bardzo ładnie się zaczęło, naprawdę, jestem pełna podziwu <3 Pięknie wyrażone uczucia, ale ta ostatnia, albo nawet 2 ostatnie jakoś nie do końca dobrze sklejone ;) I tak myślę, że jest świetnie! :3
OdpowiedzUsuńTak u mnie w poezji już niestety wychodzi, że niestety czasem mi któras strofa się zepsuje w obiorze. Dlatego się zbyt za to obecnie nie biorę.
Usuń