środa, 3 lipca 2013

Lea Elizabeth #10

Poprzednie części:
              #1 #2 #3 #4 #5 #6 #7 #8 #9

     Cholera.

     Myślenie w tej kwestii wyszło mi na bakier. Trudno.

     Muszę iść póki jestem w stanie. Zmarznięta trawa chrzęści pod gumowymi podeszwami. Iskrzy się w      pomarańczowym smętnym światłem latarni, które powoli już dogasają.

     Większość już czekała. Słychać przytłumione głosy owiane monotonnym dźwiękiem wydobywającym się ze starego odtwarzacza kaset. Pamiętał zapewne zamierzchłe czasy. Betonowe schody prowadziły drogą pełną gruzy w dół, do piwnicy. Do małego jasnego punktu w cały zalanym nocą mieście. Kilka świec tliło się po kątach. Wszędzie jakieś skrzynie dziwne twory służące za dość prowizoryczne meble. Wszystko było tutaj brudne. Brudne społecznie. Wyprane z jakiejkolwiek jeszcze wartość moralnej. W niczym jednak to nie przeszkadzało.

     Jesteśmy tu razem.

     Bracia i siostry. Wszyscy na drodze ku temu samemu.

     Karmimy się muzyką. Dogasającym dniem.

     Adam przyniósł jakąś księgę. Dość dziwna. Nawet ja muszę to przyznać. Zapakowana w szary papier, taki jaki pamiętam z przedszkola z pachnących bułek w tornistrze. Traktuje ją jak jakiś dar z nieba.

     Zawsze uważałam go za dość dziwnego. Wolę dzisiaj siedzieć w odległym koncie i napawać się wszystkim z boku ze swoim papierosem. Znowu czuję, że słabnę.

     Coś czytają. A to ta książka. Pewnie znowu jakaś bajeczka o wampirach.

     „In nomine Dei nostri Satanas Luciferi excelsi!...”

     Nie to jednak brzmi jakoś dziwnie. Bardziej duchowo. Czytają dalej. To jednak drażni moje uszy. Już wiem co to jest. Co to za księga.

     Nie dam się wciągnąć w żadną religijną matnię.

     Podnoszę się. Chcę już wyjść.

     Słyszę krzyki.

     Ej! Gdzie idziesz?!

     Muszę biec….

     Schody okazują się fatalna przeszkodą. Nogi ledwo chcę po nich stąpać. Wiem, jednak, ze to nie zabawa tym jednym razem.

     Czuję to w tych fanatycznych głosach.

1 komentarz:

  1. O Biblia Szatana. Zawsze intrygowałam mnie sfera duchowa. Szczególnie ostatnio. Ale nie w sensie takim iż chciałabym przywołać jakiegoś Demona -co to to nie. Choć miałam trochę dziwnych problemów chyba z tym związanym.
    W moim mieście są ,sataniści' głównie dzieciaki ,ale kilku starszych. Kiedyś podpalili kota koło mojej szkoły.
    W każdym razie jak zawsze ciekawy rozdział i wciągający. Czekam z niecierpliwością na kolejny.

    OdpowiedzUsuń